sobota, 7 grudnia 2013

                                                -------
Możesz sobie być ze skały
ja  swoje zamki na piasku budować będę
                                                -------       

czwartek, 9 lutego 2012

Fascynacje /Cadillac

Cadillac Eldorado-Brougham 1955.
Cadillac Seville 1983.                                                                                                                                  

Cadillac voyage "Concept" 1988.

ROLLS-ROYSE 40/50-HP PHANTOM I BARKER TORPEDO TOURER  / 1926.

WANDERER W 25 K ROADSTER  / 1929.

Jaques Saoutchic
PROJEKTANT SAMOCHODÓW




    



środa, 8 lutego 2012

Lawrens Argent
                                                  "I know what you mean" /Denver.

niedziela, 15 stycznia 2012

Wojciech Cejrowski "GRINGO wśród DZIKICH PLEMION"
...echh, aż się chce spakować plecak i - no, może nie od razu w dżunglę, ale choćby na Karaiby..........zawisnąć w hamaku.......i czytać sobie.....w cieniu szumiącej palmy......wśród kolorowych kwiatów........................................
Książkę warto wziąć do ręki choćby ze względu na przepiękne zdjęcie płynącego kotowatego.  

piątek, 6 stycznia 2012

Życie artystyczne

...czasami wygląda tak: zasypiam o piątej rano, bo najpierw maluję (wena) potem czytam, bo książka ciekawa. Budzę się, bynajmniej nie w porze skowronkowej, wędruję po chlebek - patrzę - sklep zamknięty (?! dziwne), otwieram oczy (już na całą szerokość) - no zamknięty, hm, roglądam się- budka z pieczywem też zamknięta - to już całkiem niespotykane! obieram azymut na drugi sklep, po drodze rozważam czy to może niedziela - nie - piątek (na pewno), dochodzę do drugiego sklepu - ciemno - oooo.........., tak, w tym momencie przez niedospane zwitki mózgowe przebija się informacja - święto! - ale jakie? - jak to jakie? - Trzech Króli!

czwartek, 8 grudnia 2011

Steven Callahan "Rozbitek"                                                                                         !!!
rzecz o samotności, skrajnych emocjach, determinacji wymuszonej sytuacją, ale też sytuacji trochę na własne życzenie, bo czy wypływając w rejs samotników nie marzy się o podróży ekstremalnej?
o marzeniach, spełnieniu, i o tym, że warto  . 
A do tego przygodowa i z happy endem,      
   - książka z gatunku wciągających, idealna na jesienne wieczory.
Jeff Koons

                 

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

O! /uśmiech dnia/

U sąsiadów remont. Stukają, pukają, kują, wiercą. I ja to wszystko rozumiem, i zamykam uszy, ale żeby zaraz tak na wylot?
Zapraszam więc Pana Stukającego i pokazuję - "Dziura", a pan niefrasobliwie: "O, a jeszcze drugą musimy wykuć!"
hm....

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

"Wszystko można opowiedzieć, z wyjątkiem własnego życia. Ta niemożliwość skazuje nas na pozostawanie takimi, jakimi nas widzą i odzwierciedlają ludzie, którzy twierdzą, że mnie znają, którzy uważają się za moich przyjaciół i nigdy nie dopuszczą do tego, żebym się zmienił, zniweczą każdy cud (to, czego nie jestem w stanie opowiedzieć, czego się nie da wyrazić ani dowieść) tylko po to, by móc powiedzieć: znam cię."
 Stiller, Max Frisch.

sobota, 13 sierpnia 2011

wtorek, 28 czerwca 2011

poniedziałek, 27 czerwca 2011

i znów mi się skończył poniedziałek.......                                        

środa, 22 czerwca 2011

Haiku

           Kiedy te wszystkie chwile, zostaną podarte i oplute                                     
           nie zostanie nic                                                                                            








           więcej nawet niż nic. odwrotność wszystkiego.                                          

                                                                                                                                  (obraz WP w Gal.BWA, 2009).
.... może i racja. kupcie sobie ludzie obrazy w Ikei i też będzie. co mi tam                          OBRAZY he he
....................
poeci wyginęli. wiadomo.
                                                   
----------------------------------------------------------------------------------------------

                                     ------------------------------------------------------------------- - - - -

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Co mnie boli? Transport.

Od czasu do czasu przychodzi taki moment, kiedy muszę wysłać obrazy. I zaczyna się. Pierwszego dnia spędzam trzy godziny pomiędzy internetem a telefonem w poszukiwaniu cudu, jako że firma, z której dotychczas korzystałam wprowadziła ograniczenia wymiarów przyjmowanych paczek do 300cm obwodu, a mój pakunek to 174/102/18 cm. Z ogłoszeń wybieram więc te, które oferują możliwość przewiezienia każdego ładunku "od koperty po towary na paletach". ALE - "każdego" wcale nie oznacza, że możemy sobie wysyłać wszystko co chcemy... właściwie to lepiej nie zaglądać na strony regulaminów, gdzie bez trudu znajdziemy listę towarów których duże (największe) ogólnopolskie firmy, ale również te mniejsze, przewozić się nie podejmują - a są tam m.in. towary szybko psujące się (to jeszcze mogę zrozumieć), AGD, RTV, meble, folia (w belach czy rolkach - nie doczytałam:), plastikowe coś tam, coś tam.... towar należy oczywiście odpowiednio zapakować i zabezpieczyć przed uszkodzeniem. ok. Dzwonię więc i.... +-50% firm jednak przesyłek o tak dużych wymiarach nie przyjmuje, inne owszem tak, z dodatkową opłatą za gabaryty, żadna jednak nie chce przewieźć obrazów. Przepraszam, jedna tak, pod warunkiem, że są to "obrazy" z marketu (?!!!!) ale "ręcznie malowane" NIE. Po co ja się przyznałam, że ręcznie malowane? Nie wiem, z rozpędu, a może po prostu dlatego, że TO z marketu w ogóle nie funkcjonuje w mojej świadomości jako obraz. Tylko, że TO można wysłać a obrazu nie. Dlaczego? przecież obraz to jakby nie było przedmiot, może i zniszczalny ale wcale nie tak łatwo, powinien więc podlegać takim samym prawom przewozowym jak inne przedmioty. Nie jest przecież szybko psujący się, ani plastikowy (łamliwy), można nim nawet rzucić, byle nie za mocno, można polać wodą... tak, tak olejny można, byle z wyczuciem i NIECH RĘKA BOSKA BRONI przed polewaniem akwareli! Wracając do tematu - trzygodzinną sesję zakończyłam jeszcze próbą skorzystania z prywatnej oferty typu "przewiozę wszystko, cały kraj, tanio, 1zł/km". Dzwonię, środek dnia, słyszę i intuicja podpowiada, że Pan w domu, nie spieszy się, "-dokąd? do Warszawy, taaak, to będzie... hm, hm, w dwie strony 380km... hm, ... 600 złotych." - no to mi już się tej ceny nie chce zbijać i taka niby szczęśliwa odpowiadam - to ja do Pana jeszcze zadzwonię, do widzenia! i uśmiech dodaję gratis. Następnego dnia z pełną determinacją dzwonię do firmy, podaję wymiary paczki, pani oczywiście pyta co w środku, ja - o nie, nie, nie! - nie powiem przecież, że dzieło sztuki i podaję coś ..no, nie ważne, powiedzmy, że wióry z tartaku, przecież to i tak wszystko jedno... Sukces! Zamówienie przyjęte! określone wymiary, cena usługi, z doliczeniami za to i sio, i czas odbioru przesyłki z dokładnością do... pół dnia, ustalone.
Dziś. Godzinę przed terminem telefon - kurier - jestem pod klatką. ok, lepiej przecież, że przyjechał za wczesnie niż miałby nie przyjechać wcale. Wpuszczam go, patrzy na paczkę - jęk - ale duuże, to ja z tym cały dzień będę jeździł ...?
ja: może Pan przyjechać później
on: nie, nie po drodze mi
on: a wie pani co, ja tu nie mam wypisane ile to będzie, mam tylko netto (tyle i tyle)
ja: tyle było ustalone do zapłaty
on: nie, to jest netto a brutto to ja muszę zadzwonić - dzwoni - to będzie (tyle), razem(tyle)
ja -(!!!)przeklinam ale w duchu - tyle to ja przy sobie nie mam. Na to Pani w słuchawce słyszę krzyczy - no, to przecież ja, ani ty (to do kuriera) nie będziemy dokładać!!! Jak nie ma to nie, nie bierzesz ...
Kurier bardzo nieszczęśliwy, ale skąd inąd sam w sobie uprzejmy i nawet sympatyczny ostatecznie zgadza się  podjechać do bankomatu bo widzi, że ja tak łatwo nie ustąpię. Ba, nawet do dwóch, bo oczywiście ten najbliższy byl nieczynny.
Ale udało się. Zastanawiam sie teraz tylko któremu świętemu mam zapalić świeczkę, z prośbą o czuwanie aby żaden wózek widłowy nie wbił się w moją paczkę.
Myślę o zakupieniu ciężarówki, wlasciwie wystarczy stary dobry Żuk. W końcu nie ma jak niezależność.
Może założę firmę - Transport Towarów Nietypowych. tanio!  -:)- 

OGŁOSZENIE drobne -
nawiążę współpracę z osobą kursująca na trasie Lublin - Warszawa.

poniedziałek, 6 czerwca 2011


                                                                   

wtorek, 31 maja 2011

"...jeśli ilość stosunków liczona statystycznie spada poniżej jednego na osiem miesięcy, należałoby się nad tym zastanowić..." 
                    Woody Allen, Miłość i śmierć.

niedziela, 29 maja 2011